wtorek, 28 lutego 2012

1 marca - Narodowy Dzień Pamięci o "Żołnierzach Wyklętych"

żołnierze V Brygady Wileńskiej AK
mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki"
Ponieważ żyli prawem wilka
historia o nich głucho milczy
 

"Żołnierze Wyklęci" to partyzanci podziemia niepodległościowego - Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, którzy po roku 1944/45 i przegnaniu z ziem polskich Niemców oraz rozwiązaniu AK nie złożyli broni, ale kontynuowali walkę z drugim okupantem - Związkiem Sowieckim i niewolącymi nasz kraj z jego nadania polskimi komunistami (najgorszymi zdrajcami, jakich historia Polski znała). Nazwano ich tak, ponieważ przez cały okres PRL (jak również, co smutne i haniebne, także po 1989 r. aż do dziś) propaganda komunistyczna nazywała ich bandytami, "zaplutymi karłami reakcji", mordercami, podczas gdy byli jednymi z najwspanialszych bohaterów całej polskiej historii. Czczenie pamięci o nich było zakazane i surowo tępione, podręczniki historii okrojone lub zakłamane.
 
Żołnierze wyklęci w swej walce przeciw komunie byli sami - zachodni alianci zdradzili Polskę, obiecując ją na konferencji w Jałcie sowieckiemu dyktatorowi Stalinowi. Wkrótce przestali uznawać prawowite władze Rzeczypospolitej na Uchodźstwie (rząd londyński). Mimo to dalsza walka zbrojna była jedynym wyborem, pozwalającym ocalić honor wolnego Polaka i żołnierza wiernego złożonej przysiędze aż do śmierci. Działać inaczej (pokojowo), choć chcieli, to nie mogli. Dla Sowietów i polskich komunistów wszyscy, którzy związani byli podczas II Wojny Światowej z konspiracją, z wiernym rządowi londyńskiemu Polskim Państwem Podziemnym, którzy pragnęli suwerennej Polski i bili się za nią - stanowili śmiertelnego wroga. Ci żołnierze AK, którzy na ich wezwanie ujawnili się i złożyli broń byli masowo aresztowani, torturowani w katowniach Urzędów Bezpieczeństwa (UB) i więzieniach, skazywani w sfingowanych procesach na śmierć lub długoletnie więzienie, wywożeni do łagrów na Syberię lub po prostu mordowani strzałem w tył głowy. 
 
kpt A. Heda "Szary"
Pozostające w lasach oddziały partyzanckie musiały bronić siebie oraz bronić ludności  cywilnej terroryzowanej i zastraszanej przez rodzimych komunistów, żołnierzy sowieckiej Armii Czerwonej i NKWD (sowieckiej policji politycznej, okrutniejszej niż niemieckie Gestapo). Organizowano więc akcje rozbijania więzień UB, posterunków komunistycznej Milicji Obywatelskiej, placówek Armii Czerwonej, karano konfidentów i gorliwych "utrwalaczy" nowej komunistycznej władzy.Spektakularna akcja rozbicia więzienia odbyła się m.in. w Kielcach. W nocy z 4 na 5 sierpnia 1945 r. 300 żołnierzy Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK pod dowództwem kpt. Antoniego Hedy "Szarego" uwolniło zbrojnie z więzienia przy ul. Zamkowej ok. 500 więźniów komuny, w tym przetrzymywanych tam partyzantów. Potężne sukcesy notowały też inne oddziały. Szczególnie warto wspomnieć o oddziale mjr. Józefa Kurasia "Ognia", który  do 1947 r. siał  postrach wśród komunistów na Podhalu  raz V Brygadę Wileńską dowodzoną przez  mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki", która spod Wilna i Białegostoku przeszła szlak bojowy aż na Pomorze i Mazury. Ostatni z żołnierzy wyklętych, Józef Franczak "Lalek" ukrywał się, już samotnie, i zginął z bronią
w ręku zastrzelony przez milicję w 1963 r. (!)

Danuta Sedzikówna "Inka"
Żołnierze wyklęci pokonaliby komunę w Polsce. Niestety, przeciwko nim nie stali tylko rodzimi zdrajcy - komuniści, ale także cała potęga Związku Sowieckiego wraz z najliczniejszą wówczas armią na świecie i krwawym NKWD. Musieli przegrać, ale walczyli do końca. Bili się bowiem o swój Honor, o swą Wiarę i swą Ojczyznę. Dla tych wartości poświęcali życie, ginąc w walce lub mordowani po okrutnych torturach w wiezieniach UB i NKWD. Jak łączniczka i sanitariuszka oddziału mjr. Łupaszki, Danuta Sedzikówna "Inka", na której po miesiącu katowania komunistyczne zbiry wykonały, niezgodną nawet z ich własnym prawem, karę śmierci. Inka miała bowiem 17 lat. Skonała z okrzykiem "Niech żyje Polska!" na ustach .
 
To dzięki takim heroicznym postawom przetrwał w naszym narodzie duch niepodległości i w końcu komuna została obalona. Musi za tym iść teraz wieczna pamięć i wdzięczność dla tych niezłomnych bohaterów. Ich krew przelana za naszą także wolność, to dług, który musimy im spłacić. Pamiętać o nich zawsze, nie dawać nigdy tej pamięci szargać. I pamiętać, kto odpowiada za ich śmierć. Tak jak napisał to współczesny poeta i pieśniarz Andrzej Kołakowski w swym wierszu pt. "Rozstrzelana armia":

W ubeckich piwnicach przestrzelone czaszki - 
To śpiący rycerze majora Łupaszki.
Wieczna chwała zmarłym! Hańba ich mordercom!
Tętno Polski bije w przestrzelonym sercu...

Chwała bohaterom!

Czuwaj!
HO Maciej Rzepka
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum

Odwiedziny od 04.12.2011